środa, 9 marca 2016

Nic zwyczajnego

Książkę "Nic zwyczajnego" o Wisławie Szymborskiej, napisaną przez jej wieloletniego sekretarza Michała Rusinka czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Lecz ciężko z niej coś bardzo konkretnego zapamiętać, jako że składa się praktycznie głównie z anegdot.

Słowo anegdota jest z resztą kluczowe dla tej książki, sama poetka gdy nie chciała odpowiadać na zbyt intymne pytania dziennikarzy uciekała się do anegdoty a ze światem zewnętrznym komunikowała się za pomocą wierszy.

 Nie znaczy to że była odludkiem, według Rusinka miała niezwykłą zdolność do "zaprzyjaźniania się", choć jej grono prawdziwych przyjaciół było bardzo wąskie, i wraz z kolejnymi latami (a książka obejmuje czas od przyznania Szymborskiej nagrody nobla do jej śmierci) z powodów czysto biologicznych grono to robiło się coraz węższe.

Do jej znajomych należeli jednak ludzie niezwykli, Herbert, Miłosz, Eco. Krąg osób z którymi była w pewien sposób związana, choć nigdy osobiście się z nimi nie spotkała też był intrygujący i zawierający zarówno Woodego Allena jak Andrzeja Gołotę.

Książka też, podobnie jak sama poetka pełna nieco ironicznego humoru, lecz bez sarkazmu i zgorzknienia, mimo tego, że reakcja na jej nagrodzenie w śród niektórych rodaków, zwłaszcza tych nazywających się "prawdziwymi polakami" nie zawsze była pozytywna.


Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale tez nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.

Trzech panów w łódce - -po raz kolejny

 Czytałem kiedyś już tą książkę i chyba nawet mi się podobała. Teraz przeczytałem ją po raz kolejny i nadal mi się podoba ale już nieco mnie...