niedziela, 31 stycznia 2010

Anonim “Księga bez tytułu” /e-book/

Sama w sobie ta książka jest niezwykle głupia.. taki miks popkulturowych motywów - dwójka mnichów tajemniczego zakonu (biegłych w sztukach walk wszelakich), szef mafii, łowca nagród  i kilka innych osób w miasteczku na końcu świata chcą odzyskać klejnot o niezwykłych, magicznych właściwościach. Jednocześnie para policyjnych  detektywów próbuje złapać  seryjnego mordercę Burbon Kida (lub raczej masowego lub hurtowego) który pięć lat temu wybił jedną czwartą mieszkańców. Mamy tu jeszcze kobietę z amnezją i zakochanego w niej barmana, wampiry w dużej ilości oraz łowców wampirów, duużo trupów, przemocy i krwi (i wulgaryzmów). Książka generalnie przypomina trochę "Sprzedawcę broni", ale jest jeszcze bardziej pokręcona. Porównania z filmami Quentina Tarantino i Roberta Rodrigeza - zwłaszcza "Od zmieszchu do świtu", "Desperado" Nie, to nie jest mądra książka, być może papierowej wersji bym nie przebrnął, ale słucha się jej rewelacyjnie. To głównie zasługa lektora, którym jest Artur Barciś.
W sumie lubię takie książki, są wyjątkowo wtórne ale można je czytać, lub słuchać bez większego wysiłku wyszukując przy okazji nawiązań do innych książek czy filmów.

sobota, 30 stycznia 2010

"Sprzedawca broni" Huhg Laurie /audiobook/

Najnowsza książka napisana przez aktora znanego z roli doktora Hausa.. no może nie taka najnowsza bo napisana w 1996 roku  na pewno nie jest arcydziełem. Nie mniej czyta się ją całkiem przyjemnie. Po części jest to parodia thrillerów szpiegowskich Roberta Ludluma.
Były żołnierz, Tomas Lang zostaje wplątany w aferę związaną z próbą zabójstwa amerykańskiego biznesmena, podejrzanego o handel narkotykami. Okazuje się to jedynie przykrywką dla spisku w który zamieszane są zarówno amerykańskie jak i brytyjskie służby specjalne oraz wiele innych postaci, oraz co najmniej trzy dość atrakcyjne kobiety.  Główny bohater, pomimo że dość dobrze wyszkolony, jednak nie jest Jamesem Bondem, który jest w stanie wykaraskać się niemal każdej opresji bez szwanku, posiada za to dość sarkastyczne poczucie humoru, które widać zwłaszcza w  dialogach i dość często pojawiających się, zwłaszcza w pierwszej części książki, dygresjach.
Zakończenie książki być może jest trochę za bardzo przewidywalne zaskakujące, nie mniej jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, przynajmniej jeśli ktoś lubi angielskie poczucie humoru.
Co do samej formy to audiobook zrealizowany całkiem nieźle, lektorem jest Jarosław Rabenda.

niedziela, 10 stycznia 2010

"Lód" Jacek Dukaj

Wreszcie, prawie dwa lata po wydaniu wpadło mi w ręce to opasłe tomiszcze, i nie powiem żebym był całkowicie usatysfakcjonowany, ale pieniędzy wydanych na książkę nie żałuję.
"Lód" Jacka Dukaja jest napisany o wiele mniej skomplikowanym językiem w stosunku chociażby do "Perfekcyjnej niedoskonałości", jest jednak miejscami całkowicie zakręcony - a miejsca ma na to dużo bo książka liczy sobie przeszło 1000 stron (w autobusie tego się raczej czytać nie da).

Ale z rzeczy około książkowych autor opublikował część książki na swojej stronie internetowej w fromacie pdf. Może nie wydaje się to niczym nie zwykłym - jednak w tym wypadku jest to pierwsze 200 stron - czyli cztery pierwsze rozdziały. Jest to dość dobre zagranie, choć niestety jest to chyba najlepsza część całej książki.

Fabuła powieści osadzona jest w dwudziestym wieku, w latach mniej więcej trzydziestych - tu jednak historia potoczyła się inaczej - Pierwsza Wojna Światowa nie wybuchła, zaś rewolucja bolszewicka się nie powiodła - niepodległa Polska nie istnieje, zaś jej tereny nadal znajdują się we władzy Cara. A wszystko spowodowane jest przez uderzenie meteoru tunduskiego, który spowodował pojawienie się Lodu. Główny bohater, zdolny matematyk, Benedykt Gierosławski, syn skazańca zesłanego na Sybir, zostaje zmuszony do odszukania ojca który podobno jest w stanie rozmawiać z Lutymi.

Jak wspomniałem poprzednio książka jest całkiem ciekawa, nawet mimo długich fragmentów dotyczących prawdy. filozofii, logiki itepe... Może z wyjątkiem zakończenia które jest to trochę przegadane.

niedziela, 3 stycznia 2010

"Lux perpetua" Andrzej Sapkowski

"Lux perpetua" o ostatnia cyklu książek poświęconych wojnom husyckim.  W odróżnieniu od wcześniejszych, to znaczy "Narrenttrum""Bożych Wojowników", akcja rozbija się tutaj na wiele wątków, Sapkowski, podobnie jak ostatnich tomach "Wiedźmina" stosuje również liczne inwersje czasowe. Mnie to osobiście nie przeszkadzało, ale trzeba powiedzieć że lekturę to trochę utrudnia.

Wydaje mi się że książka jest nieco ciekawsza od "Bożych wojowników", w których właściwie były same bitwy i rzezie, nie zawsze w tej kolejności. Pojawia się w niej więcej znajomych bohaterów, oraz kilku nowych, wiele wątków zostaje rozwiązanych, chociaż jednak nie wszystkie, całkowicie. Co do zakończenia - to jak na wstępie wspomina sam narrator - nie jest ono dobre, chociaż nie rozczarowuje, tak jak w przypadku wyżej wspomnianego Wiedźmina.

Jeśli miałbym podsumować  cały cykl to chyba najbardziej podobał mi się pierwszy tom, może dlatego że go wysłuchałem.

Trzech panów w łódce - -po raz kolejny

 Czytałem kiedyś już tą książkę i chyba nawet mi się podobała. Teraz przeczytałem ją po raz kolejny i nadal mi się podoba ale już nieco mnie...