Wreszcie, prawie dwa lata po wydaniu wpadło mi w ręce to opasłe tomiszcze, i nie powiem żebym był całkowicie usatysfakcjonowany, ale pieniędzy wydanych na książkę nie żałuję.
"Lód" Jacka Dukaja jest napisany o wiele mniej skomplikowanym językiem w stosunku chociażby do "Perfekcyjnej niedoskonałości", jest jednak miejscami całkowicie zakręcony - a miejsca ma na to dużo bo książka liczy sobie przeszło 1000 stron (w autobusie tego się raczej czytać nie da).
Ale z rzeczy około książkowych autor opublikował część książki na swojej stronie internetowej w fromacie pdf. Może nie wydaje się to niczym nie zwykłym - jednak w tym wypadku jest to pierwsze 200 stron - czyli cztery pierwsze rozdziały. Jest to dość dobre zagranie, choć niestety jest to chyba najlepsza część całej książki.
Fabuła powieści osadzona jest w dwudziestym wieku, w latach mniej więcej trzydziestych - tu jednak historia potoczyła się inaczej - Pierwsza Wojna Światowa nie wybuchła, zaś rewolucja bolszewicka się nie powiodła - niepodległa Polska nie istnieje, zaś jej tereny nadal znajdują się we władzy Cara. A wszystko spowodowane jest przez uderzenie meteoru tunduskiego, który spowodował pojawienie się Lodu. Główny bohater, zdolny matematyk, Benedykt Gierosławski, syn skazańca zesłanego na Sybir, zostaje zmuszony do odszukania ojca który podobno jest w stanie rozmawiać z Lutymi.
Jak wspomniałem poprzednio książka jest całkiem ciekawa, nawet mimo długich fragmentów dotyczących prawdy. filozofii, logiki itepe... Może z wyjątkiem zakończenia które jest to trochę przegadane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz