Pytanie wydaje się z deka nie mądre, ale w kontekście "Ślepego zegarmistrza" Richarda Dawkinsa nabiera ono dość dużego znaczenia. Ale nie chodzi o to czy Bóg, czy jakakolwiek istota wyższa istnieje, leczy czy jej istnienie jest niezbędne do powstania ludzi, pszczółek, wielorybów i całej reszty.
Według Richarda Dawkinsa teoria ewolucji wyjaśnia najlepiej złożoność życia na ziemi (i ewentualnie poza nią). U wielu ludzi budzi ona uzasadniony sprzeciw - wydaje im się że to nie możliwe aby życie biologiczne powstało przez przypadek. Dawkins tłumaczy opór myślowy wielu tym że patrzymy na to ze złej perspektywy. W stosunku do wielu milionów lat od których istnieje Ziemia i życie biologiczne na niej długość naszego życia, a nawet istnienia naszego gatunku jest na prawdę znikoma. Wygrana w lotka jest na prawdę mało prawdopodobna, jednak gdybyśmy żyli kilkaset lat mielibyśmy na prawdę duże szansę trafić szóstkę (lub też małe by jej nie trafić). Poza tym według Dawkinsa nie powstaliśmy "przypadkiem" - lecz przez całą, rozciągniętą na tysiące lat serię przypadków, co wyjaśnia pojęcie doboru kumulatywnego.
Oczywiście książka nie jest tak nudna jak to wyżej przedstawiłem, Dawkins opisuje proces ewolucji w prosty i zrozumiały dla każdego (nawet nie-biologa) sposób, przytaczając wiele przykładów (między innymi cały rozdział dotyczy echolokacji u nietoperzy), jednocześnie polemizując z przeciwnikami (co ciekawe nie chodzi wyłącznie o kreacjonistów).
Kwestia ewolucji wywołuje wiele emocji, a argumenty przytaczane w dyskusjach często są powiedzmy ostro - wyjątkowo głupie, warto więc przeczytać "Ślepego zegarmistrza" aby wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.
środa, 27 maja 2009
poniedziałek, 18 maja 2009
Rafał Jabłoński "W podziemiach Warszawy"
A to książeczka, którą znalazłem niedawno u siebie w domu. Napisana w latach 70-tych, ale nadal czyta ją się przyjemnie. Dotyczy fortyfikacji, zbudowanych przeważnie przez Rosjan w XIX wieku oraz związanych z nimi tuneli. Większość książki zajmuje opis podziemi Cytadeli oraz otaczających ją fortów, jednak opisane są również podziemia Zamku Królewskiego (związane z odrestaurowanymi niedawno arkadami Kubickiego, czy też Eliseum zbudowane przez księcia Kazimierza Poniatowskiego w XVIII wieku.
Jej zaletą jednak nie jest bogata treść (ma nieco ponad 100 stron), w istocie jest to książka nie tyle o samych tunelach co o ich (najczęściej bezowocnym) poszukiwaniu, w czym sam autor brał udział.
Dołączone fotografie stanowią prawie 1/4 objętości samej książeczki, niestety są bardzo słabej jakości
Jej zaletą jednak nie jest bogata treść (ma nieco ponad 100 stron), w istocie jest to książka nie tyle o samych tunelach co o ich (najczęściej bezowocnym) poszukiwaniu, w czym sam autor brał udział.
Dołączone fotografie stanowią prawie 1/4 objętości samej książeczki, niestety są bardzo słabej jakości
niedziela, 3 maja 2009
Miasto ślepców
Zarówno recenzje książki, jak i filmu który powstał na podstawie książki Jose Saramago "Miasto ślepców" są wyjątkowo skrajne, od uwielbienia po totalną krytykę. Filmu nie widziałem, więc na jego temat będę się wypowiadał, za to książka.. w każdym razie zrobiła na mnie duże wrażenie.
Sytuacja wyjściowa podobna jest do "Dżumy" Camusa - na pewne miasto spada nagle epidemia ślepoty o niewyjaśnionej przyczynie. Jej pierwsze ofiary zostają umieszczone przez władze w starym szpitalu dla umysłowo chorych i pozbawione całkowicie opieki, poza sporadycznymi dostawami żywności, sam budynek zaś pilnowany jest przez wojsko które ma pilnować aby nikt z niego się nie wydostał, zabijając tych, którzy próbują. Jednak podjęte przez władze środki okazują się nieskuteczne i wkrótce całe miasto pogrąża się w chaosie.
To, co może odstręczać od książki to drastyczne opisy, nie mamy biednych chorych i opiekujących się nimi lekarzy. Utrata wzroku choć bezpośrednio nie powoduje śmierci pozbawia w tym wypadku ludzi godności i zmusza do brutalnej walki o przetrwanie.
Na początku taka sytuacja wydaje się
Choć wydaje się nie możliwe aby ludzie byli w stosunku siebie tak okrutni, jak ukazuje ta książka, jednak w pewnym sensie pokazuje jak krucha jest nasza cywilizacja. Ciekawe jest również, że autor zrezygnował z wydzielania kwestii wypowiadanych przez postacie myślnikami, przez co zlewają się one z opisem sytuacji.
"Miasto ślepców" w porównaniu do powieści Camusa jest słabsze, epidemia wydaje się tu za bardzo "karą za grzechy", niektóre sytuacje wydaje się niewiarygodne, jednak prezentuje ciekawe podejście do tematu, w porównaniu z wykorzystaniem wątku epidemii, zwłaszcza w filmach i książkach z ameryki.
Sytuacja wyjściowa podobna jest do "Dżumy" Camusa - na pewne miasto spada nagle epidemia ślepoty o niewyjaśnionej przyczynie. Jej pierwsze ofiary zostają umieszczone przez władze w starym szpitalu dla umysłowo chorych i pozbawione całkowicie opieki, poza sporadycznymi dostawami żywności, sam budynek zaś pilnowany jest przez wojsko które ma pilnować aby nikt z niego się nie wydostał, zabijając tych, którzy próbują. Jednak podjęte przez władze środki okazują się nieskuteczne i wkrótce całe miasto pogrąża się w chaosie.
To, co może odstręczać od książki to drastyczne opisy, nie mamy biednych chorych i opiekujących się nimi lekarzy. Utrata wzroku choć bezpośrednio nie powoduje śmierci pozbawia w tym wypadku ludzi godności i zmusza do brutalnej walki o przetrwanie.
Na początku taka sytuacja wydaje się
Choć wydaje się nie możliwe aby ludzie byli w stosunku siebie tak okrutni, jak ukazuje ta książka, jednak w pewnym sensie pokazuje jak krucha jest nasza cywilizacja. Ciekawe jest również, że autor zrezygnował z wydzielania kwestii wypowiadanych przez postacie myślnikami, przez co zlewają się one z opisem sytuacji.
"Miasto ślepców" w porównaniu do powieści Camusa jest słabsze, epidemia wydaje się tu za bardzo "karą za grzechy", niektóre sytuacje wydaje się niewiarygodne, jednak prezentuje ciekawe podejście do tematu, w porównaniu z wykorzystaniem wątku epidemii, zwłaszcza w filmach i książkach z ameryki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Trzech panów w łódce - -po raz kolejny
Czytałem kiedyś już tą książkę i chyba nawet mi się podobała. Teraz przeczytałem ją po raz kolejny i nadal mi się podoba ale już nieco mnie...