O książkach Tess Gerritsen chciałem napisać kilka słów nieco wcześniej ale jakoś nie miałem do tego wystarczającej motywacji. A przeczytałem ostatnio dość dużo kryminałów tej autorki, głównie z cyklu w którym głównymi bohaterkami były lekarz medycyny sądowej Maura Isles, oraz Jane Rizolli, detektyw z Bostońskiej policji, oraz mniejsze lub większe stado seryjnych morderców.
Ogród kości jest nieco inny, może dlatego że trup nie ścieli się tutaj tak gęsto, a może ze względu na czas akcji. Przekopując zachwaszczony ogród w swym nowo kupionym, lecz bardzo starym domu Judlia Hammil natyka się na kości kobiety. Wezwana na miejsce policja odkrywa że została ona zamordowana, jednak nie rozpoczyna poszukiwań ponieważ pochodzą one z połowy XIX wieku więc szansa wykrycia żywego sprawcy jest raczej znikoma. Po pewnym czasie z Hammil kontaktuje się krewny poprzedniej właścicielki domu, twierdząc że ma informacje o tym skąd w ogródku wzięły się zwłoki. Historia ta sięga roku 1830 gdy w bostonie działał seryjny zabójca. O morderstwa został oskarżony ubogi student medycyny ale sprawa, jak się okazuje była znacznie bardziej skomplikowana.
Jedną z ciekawszych stron tej książki jest dość ciekawy, ale również mocno makabryczny opis początków rozwoju współczesnej medycyny w którym duże znaczenie miały doczesne szczątki ludzi, pozyskiwane często w dość niekonwencjonalny sposób, łagodnie rzecz ujmując.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz