Sama w sobie ta książka jest niezwykle głupia.. taki miks popkulturowych motywów - dwójka mnichów tajemniczego zakonu (biegłych w sztukach walk wszelakich), szef mafii, łowca nagród i kilka innych osób w miasteczku na końcu świata chcą odzyskać klejnot o niezwykłych, magicznych właściwościach. Jednocześnie para policyjnych detektywów próbuje złapać seryjnego mordercę Burbon Kida (lub raczej masowego lub hurtowego) który pięć lat temu wybił jedną czwartą mieszkańców. Mamy tu jeszcze kobietę z amnezją i zakochanego w niej barmana, wampiry w dużej ilości oraz łowców wampirów, duużo trupów, przemocy i krwi (i wulgaryzmów). Książka generalnie przypomina trochę "Sprzedawcę broni", ale jest jeszcze bardziej pokręcona. Porównania z filmami Quentina Tarantino i Roberta Rodrigeza - zwłaszcza "Od zmieszchu do świtu", "Desperado" Nie, to nie jest mądra książka, być może papierowej wersji bym nie przebrnął, ale słucha się jej rewelacyjnie. To głównie zasługa lektora, którym jest Artur Barciś.
W sumie lubię takie książki, są wyjątkowo wtórne ale można je czytać, lub słuchać bez większego wysiłku wyszukując przy okazji nawiązań do innych książek czy filmów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzech panów w łódce - -po raz kolejny
Czytałem kiedyś już tą książkę i chyba nawet mi się podobała. Teraz przeczytałem ją po raz kolejny i nadal mi się podoba ale już nieco mnie...
-
Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o nową książkę Olgi Tokarczuk. Może nawet nie w stosunku do samej książki, która jest całkiem dobra, ch...
-
Dziennik ślimaka - książka którą kupiłem wyłącznie z powodu tytułu. Dlaczego - można się domyślić. "Takie wspominki" jak ktoś pow...
-
"Złego" Leopolda Trymada przeczytałem jakiś czas temu, w większości w pociągu. Jest to książka jednocześnie koszmarna, a zarazem w...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz